Te zawsze mi towarzyszą gdy mam do czynienia z dobrymi kosmetykami.
Ale… po pierwsze zorganizowałem się logistycznie. Kupiłem szafkę i podzieliłem konkursowych kandydatów na kategorie. Po drugie starannie dobrałem grono testerów. Spisali się znakomicie. Niektórym mógłbym wręczyć order kosmetycznego excela! Po trzecie sam testowałem w bardziej poukładany sposób. Dobierałem sobie kosmetyki w sety, z których jak się okazało powychodziły całkiem fajnie współpracujące ze sobą duety i tercety.
W tym roku bardzo dobrze miały cery mieszane i problematyczne. Jestem właścicielem tej pierwszej, dlatego pokochałem nową linię Kiré Skin Out of the Blue. Dużo dobrego dostały też włosy kręcone. Takowych nie mam, ale w temacie włosów kupiła mnie totalnie pielęgnacja pod hasłem ‘bonding’. Świetnie się sprawdziły na mojej czuprynie zarówno kosmetyki tego typu od marki Redken (Acidic Bonding) jak i Monat (Bond Support). Jako facet ucieszyłem się z genialnych oznaczeń na kosmetykach marki Prouvé, wskazujących, że są one unisexowe. Mężczyznom naprawdę czasami trzeba napisać, że mogliby używać również balsamów ujędrniających – inaczej sami na to nie wpadną.
Przekonałem się do olejków. Gdy potrzebowałem ożywienia sięgałem po cytrusowy od The Body Shop. Relaks zapewniał mi Enjoy The Calmness od Veoli Botanica. Zacząłem nawet stosować olejek do mycia twarzy, co nie sądziłem, że kiedykolwiek nastąpi. Ale Pure Oil od Bless Me jest lekki jak piórko i idealnie nadaje się do dwuetapowego oczyszczania. Wypiłem cały! Gdy miałem ochotę na odrobinę luksusu, sięgałem po czarną maskę kawiorową Matis. To najpiękniej opakowany kosmetyk tej edycji! Gdy chciałem kompleksowo zadbać o zarost wyciągałem pudło z kompletem Beard Club od marki Hemp Care. Uwielbiam zapach tej linii. W męskim dziale bardzo dobre wrażenie zrobiły też na mnie kosmetyki True Men Skin Care™. Pielęgnacja na prawdziwie światowym poziomie! Duńska marka ECOOKING stworzyła coś wprost dla mnie – krem i serum w linii 50+! Lepiej nie mogli trafić. W grudniu stuknęła mi ta magiczna liczba. Nadal jestem pod urokiem matchy od Polemiki, zaciekawiły mnie i sprawdziły się na mojej skórze fińskie specyfiki od Lumene, odkryłem, że istnieje peeling do paznokci (Claresa) i bąbelkujące serum (Beautical). Oba kosmetyki zostaną ze mną na dłużej. W tej edycji znalazłem sporo fajnych preparatów z filtrami, które sprawiły, że łatwiej mi przychodzi ten nielubiany obowiązek nakładania dodatkowej warstwy na twarz. Wyróżniłbym tu Algodrops od Sensum Mare i Team Sunscreen od Resibo.
Kandydaci w tej edycji konkursu LCA zadbali o mnie od przysłowiowych stóp (świetna pianka Pharm Foot od Victoria Vynn) do głów (glinka do stylizacji włosów od Zew for Men). Czego chciałbym więcej w kolejnych edycjach? Dobrych, ciekawych perfum! Wszyscy wiedzą, że to mój konik. W tym roku udowodniono, że jest to wykonalne. Linia wód Green Herbs marki Allvernum jest tego najlepszym przykładem. Spójna, doskonale wykonana, podążająca za trendami, a do tego dostępna za całkiem rozsądne pieniądze. Brawo!